sobota, 31 grudnia 2016

Krótkie podsumowanie roku 2016.

  Coś się kończy, coś zaczyna znów, czas podsumować ten rok.


  Dla mnie ten rok był chyba jednym z gorszych lat i chyba nawet uplasował się na podium. Szczerze mówiąc był po prostu do dupy od samego początku do końca, miał kilka fajnych dni, ale niewiele one zmieniają w tej ocenie. 
  Zaczynając ten rok, myślałem, że będzie dobrze, ale jednak okazało się, że nie. W skrócie ten rok dla mnie to kryzys twórczy, problemy zdrowotne, mnóstwo różnych problemów. Jednakże kilka miłych sytuacji też się zdarzyło, było ich mało, ale zawsze to lepsze niż nic. 
  Mam nadzieję, że następny rok będzie lepszy od tego i, że wyjdę z moich kryzysów i problemów oraz, że wrócę do pisania i do tworzenia. 

  

  Życzę Wam, aby rok 2017. był dobrym rokiem, aby udało Wam się spełnić noworoczne postanowienia, dużo sukcesów w następnym roku, dużo zdrowia, spotkania samych miłych osób oraz życzę Wam tego, co chcielibyście abym Wam życzył :)
  

wtorek, 18 października 2016

A kto usiądzie na ławce w parku...

A kto usiądzie na ławce w parku i patrzeć będzie na drzewa?
Jak liście spadają jesienną porą, jak wszystko wiosną dojrzewa.
Jak wiewiórki skakają po drzewach, jak zbierają żołędzie,
Jak śnieg leży na alejach, krzakach, trawie i wszędzie.
Kto wyjdzie na dwór pobiegać, pochodzić, pomyśleć
O świecie, zwierzętach, przyrodzie, przemyśle?
Gdy ludzkość już minie, gdy ludzi nie będzie już nigdzie,
Gdy na drzewach w mym sadzie nie zakwitną już wiśnie...

środa, 7 września 2016

Likwidacja gimnazjów moim okiem

  Politycy lubią nam obiecywać cuda, szkoda,że tylko przed wyborami...


  Przed wyborami chyba każdy z nas słyszał o zmniejszaniu stopy bezrobocia i długu publicznego. Tymczasem ktoś "mądry" wymyślił, żeby zlikwidować gimnazja i przywrócić dawny system nauczania. Wszystko spoko, szkoda, że nikt nie pomyślał o tym, że jak powstawały gimnazja to trzeba było na to wydać kasę i teraz jak chce się je zlikwidować również pieniądze będą potrzebne. Nikt z naszych polityków niestety tego nie policzył, bo nie uważa, żeby to było istotne. Natomiast nasz dług publiczny to blisko 980 mld zł, czyli każdy noworodek od razu po urodzeniu ma ok 26 tys długu. Bezrobocie na sierpień to ok 8,5% ale to jest bezrobocie liczone tylko wg liczby osób zarejestrowanych w urzędach pracy, czyli na pewno jest ono większe i wynosi kilkanaście procent. 
  Jeżeli gimnazja rzeczywiście zostaną zlikwidowane to na pewno kilkanaście tysięcy nauczycieli straci pracę, co wpłynie na nagłe i duże zwiększenie się bezrobocia. Dług publiczny osiągnie ponad bilion (1 000 000 000 000), a ludziom to raczej nie pomoże.
  Tok nauczania na pewno się nie zmieni, a zmienią się podręczniki i znów na nowe podręczniki rodzice wydadzą jeszcze więcej pieniędzy, bo używanych nie będzie można kupić. Jeżeli ktoś chciałby zlikwidować te gimbusiarskie zachowanie to na pewno nie w ten sposób. To co się dzieje teraz w gimnazjach przeniesie się do podstawówek, dojrzewania się nie da zmienić. Dodatkowo pozostaną puste budynki, których utrzymanie będzie kosztować, wyburzenie również, sprzedaż też, bo trzeba zrobić przetargi itd. Pieniądze te można by przeznaczyć na coś o wiele bardziej potrzebnego ludziom, a jak chcą coś zrobić dla uczniów, niech dadzą im netbooki zamiast książek, to przynajmniej nie będą codziennie musieli nosić 20 kg plecaka, albo zamontują szafki w szkołach na podręczniki itd. W szkołach przydałoby się więcej zajęć dodatkowych, których można było by się wykazać i ćwichcyć coś co się lubi np. rysunki, śpiew, modelarstwo, a nawet taniec. Może jakiś klub książki, żeby zachęcić ich do czytania, kółka turystyczne, które organizowałyby wycieczki.
  Takie przynajmniej jest moje zdanie i macie prawo się z nim nie zgadzać. Możecie w komentarzach, mailu lub jakkolwiek chcecie wypowiedzieć się na ten temat, będzie mi bardzo miło.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Music is my life

  Coraz więcej ludzi interesuje się muzyką.

  Jednak co to znaczy interesować się muzyką?
  Gdy zapytamy kogoś o jego zainteresowania, większość odpowiada, że film, sport, siłownia i właśnie muzyka. Jeśli jednak zapytamy jak interesuje się muzyką długo zastanawia się nad odpowiedzią, po czym podaje "słucham jej". 
  Okej, ale czy słuchając muzyki można się nią interesować?
  Jeśli zapytamy, czy skoro słucha muzyki i się nią interesuje to pewnie zna prawie wszystkie gatunki. Tu najczęściej pada odpowiedź "Nie, ja słucham głównie ....". Skoro interesujemy się muzyką to wypadałoby się znać na gatunkach muzycznych. To tak jakbyśmy zapytali się fana motoryzacji czym się różni diesel od benzynowca, a on nie znałby odpowiedzi. 
  Może jest jeszcze nadzieja w tym czego słucha?
  Może, gdy zadamy pytanie o jego ulubionych artystów z gatunków, których on słucha okaże się, że jednak interesuje się muzyką? Najczęściej wtedy nadzieja gaśnie. Osoba pytana podaje tych najbardziej popularnych, wtedy wiemy, ze to zwykły słuchacz jednego bądź kilku gatunków.
  Ale, czy znając artystów danego gatunku jesteśmy fanami muzyki?
  Jeśli wiemy o nich więcej niż inni to tak, jeśli wiemy, czym charakteryzuje się dany gatunek to również tak. Jednak często się zdarza, że te osoby nie wiedza takich rzeczy i tu się potwierdza teoria, że to zwykli słuchacze.
  Lecz, czy tylko znając gatunki i wykonawców staniemy się fanami?
  Sprawa jest prosta, a odpowiedź krótka i brzmi "nie". Interesować się muzyką można z minimalnym obeznaniem w gatunkach i wykonawcach. Można znać się na podstawach muzyki, czyli m.in stylach, nutach, głosach, tonach lub po prostu grając na jakimś instrumencie lub śpiewając.
  Jakiej muzyki najczęściej słuchamy?
  Obecnie największą popularnością w Polsce cieszy się od lat disco polo. To nie ściema, nie ma osoby, która nie potrafiła by wymienić 5 piosenek z tego gatunku. Ludzie słuchają disco polo, ale się do tego nie przyznają, bo podobno to jest prymitywne, ja słucham i tak nie uważam. Innymi chętnie s słuchanymi gatunkami są rock, coraz bardziej popularny rap, metal, pop, soul i wiele innych.
  Dlaczego słuchamy muzyki?
  Powodów jest wiele, inni dla zabicia nudy, inni, bo lubią, kolejni zaś dla relaksu, odprężenia, a następni dla zabawy. Jednakże, nie każdy zwraca uwagę na teksty piosenek, które odgrywają najważniejszą część piosenki.
  Po co tekst, skoro jest super muzyka?
  Sama muzyka jako linia melodyczna, nie pokaże nam tyle, co może pokazać tekst. Oczywiście linia melodyczna może być bardziej wesoła, smutna, spokojna, ale tekst wyjaśnia, to dlaczego ta linia melodyczna taka jest. Jeśli chcemy posłuchać linii melodycznej to są takie gatunki jak techno, elektro lub muzyka poważna.

  Kończąc już moją wypowiedź powiem tyle, że jeśli słuchamy muzyki to nie ograniczajmy się do jednego gatunku i zwracajmy uwagę na tekst, który może przekazać nam coś cennego do naszego życia w sposób bezpośredni lub w formie ukrytego przekazu. 

niedziela, 20 marca 2016

Złudzenia

  A co jeśli świat i to co nas otacza to tylko złudzenie?

  Zanim jednak przejdę do sedna sprawy tradycyjnie wyjaśnię czym jest w ogóle złudzenie. Otóż w tym pomoże nam jak zwykle wikipedia.

              Złudzenie (iluzja) - zniekształcona interpretacja istniejących bodźców zewnętrznych; występują one również u ludzi zdrowych i nie jest objawem psychopatologicznym. W przypadku ludzi zdrowych, osoba doświadczająca złudzenia jest w stanie skorygować je z rzeczywistością (np. widząc z daleka jakiegoś człowieka, który wydaje jej się być osobą, która wyjechała  z miasta rozumie, że nie może to być ta osoba) w przypadku psychopatologii wiedza o tym, że dana osoba nie może znajdować się w tym miejscu nie wystarcza. Przykładem złudzenia jest interpretowanie ubrania położonego na krześle w ciemnym pomieszczeniu jako człowieka itp. Główną przyczyną iluzji jest pobudzenie emocjonalne oraz niedostateczna uwaga. Złudzenia należy odróżnić od halucynacji, które powstają bez udziału bodźców zewnętrznych.

  Czyli skoro wiecie o czym piszę to mogę zaczynać.
  Co jeśli otaczająca nas rzeczywistość nie istnieje, a to co widzimy to zwykłe złudzenie? Co jeśli wydaję mi się, że to piszę, a tak naprawdę śpię już od godziny? Co jeśli Wy teraz nie czytacie tego, a odpoczywacie na plaży? Co jeśli całe życie to tylko złudzenie? Ile razy wydawało się nam, że coś widzimy, słyszymy, czujemy, a tak naprawdę to było tylko złudzenie? A co jeśli to my jesteśmy czyimś złudzeniem?
  Świat jest na tyle dziwny, że to wszystko może być prawdą, albo efektem za dużej ilości myśli i wybujałej wyobraźni autora. A ile razy przechodząc parkową aleją widziałem na końcu jednej ze ścieżek to drzewo potężne, ale nigdy nie podszedłeś? Może dlatego, że w środku Twojej głowy mała część umysłu podpowiadała Ci, że tego drzewa nie ma. A może po prostu z braku chęci, bo za daleko. Tak samo jak uczucia, które odczuwamy do kogoś mogą być złudne, tak samo to co widzimy.   A ile razy przy zachmurzonym niebie widzieliśmy krople deszczu opadające, choć tak naprawdę nie padało? Codziennie mamy kontakt ze złudzeniami. Jeśli potrafimy je oddzielić od rzeczywistości - jest dobrze. Jeśli nie - nie jest za dobrze. A co jeśli nam się wydaje, że coś nam się wydaje, a tak naprawdę to istnieje? Na te pytania odpowiedzi jest brak, a może te pytania nie istnieją, albo odpowiedzi na nie to tylko złudzenia?
  Nie chcę kończyć pytaniem, więc proszę Was o zastanowienie się nad tymi pytania i odpowiedziami na nie. Oraz nad tym czy rzeczywiście teraz to czytam, czy może ten wpis nie istnieje. Wszystko może być zarówno prawdą jak i złudzeniem jeśli nie posiadamy odpowiedniej wiedzy, która też do tego złudzenia może należeć.

niedziela, 21 lutego 2016

Dzisiejsze czasy dziwne są

  Dzisiejsze ideały ludzi różnią się dość mocno od tych sprzed kilku lat.   

  Wśród facetów modne jest chodzenie na siłownie, chociaż nie wiem po co. Po co robić sobie mięśnie, jeśli, gdy będą musieli przenieść 10 kg cukru nie dadzą rady? Bo, ćwiczyli mięśnie, żeby coś podnosić i teraz nie mają siły przenosić nawet 10 kg na dłuższym dystansie. Ale oni są też bardzo mądrzy jak to jeden z nich mi powiedział "chodząc na siłownie nauczyłem się jak podnosić ciężary". Serio? Ja mógłbym obejrzeć filmik w internecie i zajęłoby mi to kilka minut, a nie ileś tam godzin spędzonych na siłowni. Ja wolę uczyć się czytając książki i uczę się czegoś z wielu dziedzin, a nie z jednej, która jest mało potrzebna. Drugi ideał to takie typowe pedałki w rureczkach, koszuli w kratę i ulizanymi włosami, którzy swój czas spędzają na znajdywaniu nowych trendów modowych, żeby wyglądać ładnie i modnie. Dla przypomnienia to zdanie było o facetach. Chyba, bo już sam się pogubiłem. Jeśli mam być szczery to wolałbym założyć spodnie dzwony niż "modne" rurki.
  Wśród dziewczyn z tego co się orientuję ideały polegają na tonach tapety na twarzy, wielkich dekoltach do kolan, i miniówie krótszej od długości wybuchu śmiechu po żarcie Karola Strasburgera. Najgorsze jest to, że cała ta moda jest również wśród osób w wieku gimnazjalnym, a nawet młodszym. Kilka lat temu myślałem, że widząc przedszkolaka z petem w ryju i klnącego myślałem, że widziałem wszystko. Jednak to co widzę teraz zaskoczyło mnie bardziej niż niskie ceny w "Biedronce". 
  Na szczęście takie osoby nie żyły dawno temu, gdyś świat zaczynał się rozwijać, bo dalej byśmy ganiali w skórze tygrysa za mamutami.  I nie zapomnijmy jeszcze o tym, że co tydzień w weekend trzeba iść do klubu się naje*ać i wyrwać płaską piętnastkę, która swoim ubiorem i makijażem wygląda na 22 lata
  Wolę być dziwny dla tych, którzy są "oryginalni", czytając książki zamiast blogów modowych, słuchając Grechuty zamiast Popka, a w weekend pisząc i pijąc herbatę oraz oglądając filmy. Tak jestem może dziwny, ale za to mogę nazwać się oryginalnym, bo nie ulegam szerzącej się głupocie. Choć może nie zawsze się czegoś nauczę, czytając książki to na pewno będę bardziej bogaty w wiedzę, bo majątek to nie tylko pieniądze.

sobota, 13 lutego 2016

Rzygam tęczą, czyli walentynki

  "Wielkie promocje", szał na maskotki, miśki, serduszka, "czułe" słówka, wszechogarniająca "miłość", amorki, całuski, będę z Tobą na zawsze, na dobre i na złe, jak będziesz miała raka albo sraczkę, w piwnicy i na strychu.   Tak wyglądają Walentynki, czym one są? Chwytem marketingowym wielkich sklepów i fabryk nabierających głupich ludzi.
  Jeżeli się kogoś kocha to okazuję się to cały rok, a nie w jeden dzień, jeszcze wtedy, gdy jest zima i ludziom nie chce się wychodzić z domu. Bardziej na tym "święcie" zależy kobietom, faceci mają do tego stosunek obojętny (nie zawsze, przeważnie). Dlatego można to nazwać drugim dniem kobiet. Nie mówię tego, bo jestem sam, ale dlatego, że tak to widzę. Mnie to śmieszy i wkurza zarazem i mam ochotę wtedy wziąć karabin z wiadomych celów. Wielka miłość w walentynki, a przez resztę roku wzajemna obojętność, a potem te związki się rozpadają i jest głupie mówienie "przecież co rok w walentynki wyznawał mi miłość". Jeżeli te związki wytrzymują chociaż rok.
  Promocje w sklepach są tylko picem na wodę. Kilka dni przed i po walentynkach ceny czekoladek, misi, serduszek itp. są mniejsze, ale wtedy nikt nie tego kupuje, dlatego sklepy podnoszą ceny, bo wiedzą, że przyjdzie głupi to kupi. Nie lubię wychodzić na ulice miasta w tym czasie, bo mam tego dość, do sklepu też w ten dzień i dni pobliskie 14-mu lutemu nie chodzę. Kupowanie kwiatów, które też drożeją na ten dzień, przepełnione restauracje i kawiarnie, bo każdy chce być romantyczny, a przez resztę roku:
"-Co dziś na obiad
-schabowy i kartofle, może byśmy poszli do restauracji kiedyś?
-byliśmy w walentynki, nie wystarcza Ci?",
 albo:
"-Może wyznałbyś mi miłość?
-a co dziś Walentynki?"
  Teksty oczywiście żartobliwe ale mniej więcej tak wygląda rok takich par.
  Nie piszę tego, by obrzydzić je komuś, ale po to, by pokazać swój punkt widzenia.

środa, 27 stycznia 2016

Sen

  Ile razy osiągaliśmy wszystko? Ile razy w snach stawaliśmy się kimś? Ile razy w snach kochaliśmy jak nie kochał nikt? Ile razy w snach widzieliśmy coś, co po jakimś czasie zdarzyło się w rzeczywistości? Ile razy w snach spadaliśmy w przestrzeń? Ile razy w snach byliśmy zabijani, a ile razy sami zabijaliśmy? Ile razy w snach mieliśmy koszmary? Ile razy w snach widzieliśmy jakichś obcych ludzi całkowicie wyraźnie jakbyśmy ich znali? Ile razy budziliśmy się z krzykiem? Ile razy chcieliśmy, żeby sen się spełnił? 
  Sen to nie tylko stan, który przeżywamy, gdy śpimy, a po przebudzeniu znika nam z pamięci. Tak jakby nic nam się nie śniło. To nasz umysł chce nam coś przekazać. 
  Deja vu? Nic innego jak rzeczywistość, która kiedyś nam się przyśniła. Osoby jakby znane? To ludzie, których mijając na ulicy nie zwróciliśmy na nich uwagi. Jednak tylko oczami, bo nasz mózg ich dostrzegł i zapamiętał. 
Sny to nasze marzenia, pragnienia, ale także obawy uwidocznione jako koszmary. A "czarny ekran", czyli potencjalny brak snu? Tylko teoretycznie. Po prostu zamknęliśmy się dla umysłu. Może dlatego, żeby się nie martwić tym, co mieliśmy zobaczyć, albo dlatego, żeby nie robić sobie nadziei. 
  Nigdy sen nie utkwił na stałe w pamięci. Może jakieś fragmenty bez szczegółów. 
Co nasz umysł chce nam przekazać? Myślimy, że to my rządzimy swoim ciałem i umysłem. Tak naprawdę jest odwrotnie, a tej walki nie można wygrać. Sam nie wiem, czy pisząc to piszę to ja, czy każe mi to robić mózg. A tiki lub odruchy nerwowe? Może to ujawnianie się ciała, które też chce z nami walczyć. A powód dla, którego to czytacie? Może to ja wszedłem do Waszych umysłów i każę to czytać.
  Mo że ktoś nas kontroluje i daje rozkazy prosto do mózgu. Nie - to niemożliwe. Przecież każdy wie, że ostatnie zdania tego wpisu to schizofrenia, choroba psychiczna, bujdy, bajki. A co jeśli to prawda? A co jeśli nie? Odpowiedzi na te pytania nie ma. Zatem jak odpowiedzieć na nie twierdząco lub przecząco? To głupie, ale prawdziwe, czy mądre i zmyślone? Nie wiemy, a co naprawdę wiemy? Mało, a dokładnie tyle, co nic. 
  Wiemy, że żyjemy i ta wiedza nam powinna wystarczyć.

sobota, 2 stycznia 2016

Co noc widzę ją

  Jest noc. Spoglądam przez okno, gwiazdy błyszczą, księżyc wędruje po horyzoncie. Leżę, oglądam kolejny film. Patrzę na telefon, sprawdzam godzinę, szukam numeru do niej w kontaktach. Lecz nie wiem czy chcę zadzwonić, znaczy chcę, ale nie wiem. Może śni o czymś pięknym, a nie chcę tego przerywać. A jeśli ma jakiś koszmar? Jeśli zadzwonię to ją obudzę i uratuję. Chociaż może ona też nie śpi. A jeśli tak, to co robi? Ciekawi mnie to chociaż nie wiem dlaczego. Widziałem ją kiedyś w blasku Słońca. Jej uśmiech był wtedy tak piękny, że nie wiem jak to opisać. Jej oczy duże brązowe widać w nich było, że jest szczęśliwa. Jej włosy kołysał delikatny, letni wiatr, a ciało poruszało się z gracją i wdziękiem. Nie wiem dokąd szła może do szkoły, może na spacer, a może kolejny raz do parku na tę samą ławkę od lat. Nie należy do tych dziewczyn, które używają tony make-up'u, zakładają sukienki z najnowszej kolekcji i uwielbiają kasę i drogie samochody. Ona ubiera się w jeansy, bluzkę i trampki. Szatynowe włosy zawsze spięta w kucyk, na twarzy delikatny makijaż, na ustach znów ten sam błyszczyk delikatny, blady, żeby nie wyglądał inaczej niż normalne wargi. Lubi malować, interesuje się sztuką często chodzi do galerii oglądać obrazy. Lubi słuchać muzyki klasycznej i jazzu. Mimo wszystko coś w niej jest, coś niesamowitego. Jednakże jeśli chcę dowiedzieć się co i zbliżam się do rozwiązania tej zagadki budzę się i żałuję, że to tylko sen. Kim ona jest, że śni mi się co noc? Nigdy jej nie widziałem na jawie choć nie wiem czy chciałbym ją zobaczyć. A jak już myślę o tym, żeby ją spotkam - wciąż powtarzam sobie, że to tylko senne wyobrażenia.