I siedzę w wielkiej ciszy,
Marzę tylko o jednym.
Niech się coś wydarzy,
Wybuchnie czy rozpierdoli.
Bo tu jest jak na stypie
I w głowie się pierdoli.
Lub niech ktoś kogoś chociaż wydyma,
Bo, kurwa, nie wytrzymam.
piątek, 21 września 2018
wtorek, 18 września 2018
Dzisiejszy świat
Zjadłem naleśniki, obżarłem się jak dziki.
Pojechałem do Afryki, patrzę a tam murzyni.
Skaczą koło ogniska, śpiewają swoje pieśni.
I żyją w swoim małym takim światku,
Jak podobnie żyją pszczoły na każdym kwiatku.
Czas mi było ich opuszczać, odwiedziłem Amazonię.
Tam plemiona dzikich ludów. Jedni przyjaźni, drudzy zaś nie.
Odprawiają swoje modły, polują na zwierzynę.
Podczas gdy my, Europejczycy wiemy tylko jak gotować baraninę.
Więc ich pytam, czy takie życie nie jest trudne.
Oni mi odpowiedzieli, że przynajmniej nie jest nudne.
Odwiedziłem potem Stany, no bo blisko przecież miałem.
To co tam widziałem to po prostu nie do wiary.
Wielkie szklane domy, kilkuset metrowe wieżowce.
Tylko gdzieś na jakichś pustkowiach ktoś tam jeszcze hodował owce.
Więc już wracam do Europy, gdzie nam nic tu nie wychodzi.
Multikulti chcieli robić, to mają zamachy.
Wszyscy piją litry kawy.
I tak siedzę już w swym domu i rozmyślam sobie cicho.
Świecie, dokąd zmierzasz, skoro my już mamy licho.
Nasze rządy jednak nie wiedzą o jednej podstawowej rzeczy,
Że jak Świat się skończy to będzie też koniec z nimi i całą tą cholerą.
Pojechałem do Afryki, patrzę a tam murzyni.
Skaczą koło ogniska, śpiewają swoje pieśni.
I żyją w swoim małym takim światku,
Jak podobnie żyją pszczoły na każdym kwiatku.
Czas mi było ich opuszczać, odwiedziłem Amazonię.
Tam plemiona dzikich ludów. Jedni przyjaźni, drudzy zaś nie.
Odprawiają swoje modły, polują na zwierzynę.
Podczas gdy my, Europejczycy wiemy tylko jak gotować baraninę.
Więc ich pytam, czy takie życie nie jest trudne.
Oni mi odpowiedzieli, że przynajmniej nie jest nudne.
Odwiedziłem potem Stany, no bo blisko przecież miałem.
To co tam widziałem to po prostu nie do wiary.
Wielkie szklane domy, kilkuset metrowe wieżowce.
Tylko gdzieś na jakichś pustkowiach ktoś tam jeszcze hodował owce.
Więc już wracam do Europy, gdzie nam nic tu nie wychodzi.
Multikulti chcieli robić, to mają zamachy.
Wszyscy piją litry kawy.
I tak siedzę już w swym domu i rozmyślam sobie cicho.
Świecie, dokąd zmierzasz, skoro my już mamy licho.
Nasze rządy jednak nie wiedzą o jednej podstawowej rzeczy,
Że jak Świat się skończy to będzie też koniec z nimi i całą tą cholerą.
niedziela, 12 sierpnia 2018
Bez sensu
Trudno jest mówić o poezji, gdy pisze się wiersze krótkie.
To tak jakby mówić o zdrowiu pijąc codziennie wódkę.
Jednak alkohol z poezją dużo łączy,
Bo gdy się za dużo tego tego sztachnie, to źle się to kończy.
Czytając Hamleta chce się kogoś zabić,
Kobieta po romansidle, chce się na coś nabić.
Poezja dużo w nas zamieszcza treści,
Złych, dobrych, przeciętnych, czasem nieco lepszych.
W tym wierszu też już się zgubiły rytm, sens i słowa.
Bo poezja jest jak wódka, lecz bezalkoholowa.
To tak jakby mówić o zdrowiu pijąc codziennie wódkę.
Jednak alkohol z poezją dużo łączy,
Bo gdy się za dużo tego tego sztachnie, to źle się to kończy.
Czytając Hamleta chce się kogoś zabić,
Kobieta po romansidle, chce się na coś nabić.
Poezja dużo w nas zamieszcza treści,
Złych, dobrych, przeciętnych, czasem nieco lepszych.
W tym wierszu też już się zgubiły rytm, sens i słowa.
Bo poezja jest jak wódka, lecz bezalkoholowa.
piątek, 10 sierpnia 2018
Współczesna nać
Tak mi nakazane jest,
Spać, pić, pracować i jeść.
Nie kochać, nie dbać też o nic.
Nie podlewać kwiatów i nie malować donic.
Bo życie mam marne jak się domyślacie.
Nie chcę też mówić o współczesnym świacie.
Bo przypomina on mi nać,
Którą wyrywam, gdy idę spać.
Jak rano wstaję ona odrasta,
Przychodzi znów jak jakiś pederasta.
Ale lepiej używajmy słowa nać,
Bo by ją wyrwać trza wrzasnąć "kurwa mać".
A gdyby to był pederasta,
trzebyło by wrzeszczeć "wypierdalaj z miasta".
Spać, pić, pracować i jeść.
Nie kochać, nie dbać też o nic.
Nie podlewać kwiatów i nie malować donic.
Bo życie mam marne jak się domyślacie.
Nie chcę też mówić o współczesnym świacie.
Bo przypomina on mi nać,
Którą wyrywam, gdy idę spać.
Jak rano wstaję ona odrasta,
Przychodzi znów jak jakiś pederasta.
Ale lepiej używajmy słowa nać,
Bo by ją wyrwać trza wrzasnąć "kurwa mać".
A gdyby to był pederasta,
trzebyło by wrzeszczeć "wypierdalaj z miasta".
Będzie klawo
Było lato, potem zima.
To minęło tego nie ma.
I minęły też te czasy,
Gdy ludzie jedli mięso, kiełbasy.
Teraz każdy chce być zdrowy,
Ćwiczy crossfit, kocha krowy.
A dopiero będzie klawo,
Gdy zaczniesz studiować prawo.
To minęło tego nie ma.
I minęły też te czasy,
Gdy ludzie jedli mięso, kiełbasy.
Teraz każdy chce być zdrowy,
Ćwiczy crossfit, kocha krowy.
A dopiero będzie klawo,
Gdy zaczniesz studiować prawo.
sobota, 31 marca 2018
Na Wielkanoc
piątek, 30 marca 2018
O tym, co ważne
I nie jest ważny ten, co pije wciąż colę,
I nie jest ważny, ten co je fasolę,
I też nie jest ważny, ten co życie komuś truje,
I nawet nie ważny jest ten, co ciągle coś knuje.
Lecz ważny jest tylko ten tłum,
Który tak zgodnie patrzy na świat
I krzyczy świadomie.
Tak głośno, donośnie, odważnie.
Słynne trzy proste słowa:
"O, ja pierdolę".
I nie jest ważny, ten co je fasolę,
I też nie jest ważny, ten co życie komuś truje,
I nawet nie ważny jest ten, co ciągle coś knuje.
Lecz ważny jest tylko ten tłum,
Który tak zgodnie patrzy na świat
I krzyczy świadomie.
Tak głośno, donośnie, odważnie.
Słynne trzy proste słowa:
"O, ja pierdolę".
sobota, 3 lutego 2018
Ciemność dnia codziennego
Wracam znów do pustego pokoju,
gdzie ciemność panuje i nie ma ani jednego włącznika światła.
Nie widzę nic, ale znam go na pamięć.
Stół, szafa, biurko, krzesła, telewizor, łóżko.
Jeszcze trochę posiedzę.
Pomyślę.
Napiszę coś.
Potem się położę, popatrzę na ciemność za oknem.
Znów pomyślę, a potem zasnę.
Po to by za chwilę mógł obudzić mnie zielony budzik.
gdzie ciemność panuje i nie ma ani jednego włącznika światła.
Nie widzę nic, ale znam go na pamięć.
Stół, szafa, biurko, krzesła, telewizor, łóżko.
Jeszcze trochę posiedzę.
Pomyślę.
Napiszę coś.
Potem się położę, popatrzę na ciemność za oknem.
Znów pomyślę, a potem zasnę.
Po to by za chwilę mógł obudzić mnie zielony budzik.
Subskrybuj:
Posty (Atom)