piątek, 3 maja 2024

Cięcie

A ja tnę, tnę, tnę.

Ja, żywot Waszej śmierci.

Tnę, tnę, tnę.

Wszystko wciąż się kręci.

Tnę, tnę, tnę. 

Tnę, żyły i tętnice,

Mięśnie i organy, a nawet okrężnice.


A ja tnę, tnę, tnę.

Ja, żywot Waszej śmierci.

Tnę, tnę, tnę.

Wszystko się wciąż kręci.

Tnę, tnę tnę.

Tnę żyły i tętnice,

Mięśnie i organy. 

Zdrowia, szczęścia życzę.

Lalki

Poszedłem na spacer, był mglisty poranek,

Doszedłem do miasta pełnego lalek.

Każda z nich swojego opiekuna miała,

I każde polecenie jego wypełniała.

To miasto było sztuczne i przekolorowane,

Nigdzie śmieci nie było i brudnych firanek.

Lalki i ich opiekuni cali uśmiechnięci,

Jakby ktoś urok nań rzucił i było zaklęci.

Dziwnie na mnie zerkali, gdy byłem tam sam.

Ktoś nagle z nich rzucił w mą stronę "To cham.

Minę ma nadętą i ryj naburmuszony.

Trzeba go przegonić, to intruz, pierdolony".

Zacząłem uciekać, bo biegli wprost na mnie.

Z nożami, kosami i czym popadnie.

Zabłądziłem po drodze i odkryłem miasto,

Tu każdy niby inny, ale twarze skrywają pod maską.

Co pod nimi w sumie to nie wiadomo.

Lecz można się domyślić, że nie było im  wesoło.

Chodziłem godzinami, błądziłem po świecie.

Wielu ludzi poznałem, o których nie wiecie.

Jeden gość mnie zaczepił i mówi "Tylko nie mów nikomu,

Że w tym świecie indywidualizm to potępienie, a nie kwestia wyboru".


Wdzięcznośc

Bądź wdzięczny naturze, roślinom i skałom.

Wdzięczność ludzi jest zbędna, bo nie wiele Ci dają.

Robią co uważają za słuszne, 

Często niestety to wszystko jest sztuczne.

To co robią jest naciągane

Jak struny ma harfie i zawiścią dyktowane.

Tworzą Ci sztuczne kwiaty i skały

I malują świat Twój cały.

Byś poczuł się lepiej, gdy leżysz na glebie.

Byś wytrzymał dłużej na suchym chlebie.

Lecz używają farby z ołowiem,

Która ma zaszkodzić Tobie.

Myśląc, że to dobry stary,

Polewają Ci browary.

Klepią Cię po ramieniu.

Żebyś był im wdzięczny, choć sam nie wiesz czemu.

Lecz gdy lepiej się już poczujesz.

Gdy zanadto się nimi zatrujesz.

To Cię samemu te kurwy zostawią zostawią,

Bo już się Tobą dziwki nie bawią.


Wiersz biały

Wiersz biały, wiersz biały,

Wiersz biały, wiersz biały.

Wszystko by się udało,

gdyby nie browary,

Bo po nich to wszystko mi się rymuje.

Pies z kotem, liść z dębem

I to, że jesteś chujem.

sobota, 13 kwietnia 2024

Nomenklatura

Nie nazwę siebie artystą.

Nie nazwę siebie poetą.

Nie nazwę siebie pisarzem.

Bo według mnie to też nie to.

Lecz nazwę siebie człowiekiem,

Takim, który ma pasje.

A to, że czasem piszę.

Nie znaczy, że znam się na tym.

Ty nazwij mnie jak uważasz,

Pisarzem, artystą, kretynem.

Już nie dbam o Twoje zdanie,

Bo po mnie ono spłynie.

Ty nazwij mnie imbecylem i poleć iść na terapię.

Ja zrobię to, co uważam i pewnie zaparzę kawę.

I jak już ją wypiję to puszczę sobie piosenkę.

Będę wtedy żałował, że kiedyś podałem Ci rękę.

Piękno

Widziałeś kiedyś jezioro?

Widziałeś jak rzeka płynie?

Widziałeś cos poza nocą?

Widziałeś jak ładnie wygląda Słońce we Łynie?

Opowiem Ci, że widoki te mogą zabrać w dech w piersi.

Lecz lepiej, gdy my sami zobaczymy je pierwsi.

Więc nie bój się zwiedzać świata.

Nie bój się patrzeć na góry.

Ludzie też należą do tej pięknej natury.

Lecz z nimi lepiej uważać i lepiej jest trzymać dystans.

Bo nigdy nie wiesz na jakie warunki musiałbyś wtedy przystać.

Więc idź pomagać i zwiedzać, rób zdjęcia i upamiętniaj.

Co warte jest tego, a resztę po prostu olewaj.

Przyjaciel

Dlatego pytam Was, o co Wam, kurwa, chodzi?

Bo chyba nie chodzi o to, że Wam się nie powodzi.

Że nie powodzi się się w życiu, miłości czy w pracy, 

Bo jeśli jednak tak, to zróbcie by było cacy.

I nie wierz proszę w to, że się coś nagle zmieni, 

Że świat z szarości powstanie i sam się zazieleni.

Przyjaciele to też wrogowie, więc uważaj też z nimi, 

Bo mimo, że się uśmiecha tak jak dopierdolić kmini.

Więc na uwadze miej, że z nimi być gorzej może.

Pomimo, że czasami jednak Ci w czymś pomoże

I zastanawiam się o co tu, kurwa, chodzi, 

Że mimo moich starań to, kurwa, nie wychodzi.

Zmiana

A teraz mam już swój dom i pełną głowę.

Wróć do mnie znów teraz lub potem..

Bo mam już swój dom z ogrodem i z tarasem.

Wróć do mnie lub odwiedzaj czasem.

Spróbuję jeszcze raz być taki jak kiedyś, 

Żyć pełnią życia i widzieć poprawę.

Marzenia trzeba mieć i spełniać je trzeba, 

W kasynie czasem grać i wypłatę rozjebać.

Lecz pamiętać trzeba, że z czasem

Z tej drogi powrotu już nie ma, 

A czasem bywa tak, że powrócimy,

Lecz przez doświadczenia się z sobą pokłócimy

I morał z tego jest taki, że cokolwiek zrobisz, 

To do końca nie wiesz czy dobrze robisz.

Odbicie

Stoję samotnie na brzegu jeziora,

Błękitna woda mnie otacza.

Czy ta osoba w odbiciu to jeszcze ja?

Czy może coś się we mnie przeistacza?

Postać ta wydaje się smutna, jakby na koniec czekała.

Przecież to nie mogę być ja, bo uśmiech mam zawsze na twarzy.

I rozweselić każdego zawsze pomagam. 

Garść dowcipów i anegdot ilość niemała, 

A postać z jeziora tak wygląda

Jak ciężka dniówka w weekend kucharzy.

Jezioro prawdę Ci powie,

Tak rzecze mądrośc ludowa.

Co inne Ci ukazuje, co inne myśli zaś głowa.

Rozmyślenia

A może by tak rzucić to wszystko

Wyjechać daleko, gdzie nie jest tak brzydko.

Pogodzić z błędami, zacząć nowe cele.

Przecież to wcale nie jest tak wiele.

Pogodzić się też ze swoim wiekiem

I skończyć płakać nad rozlanym mlekiem.

Być super osobą, której wszyscy chcą. 

Pomagać, być miłym i dbać o wszystkich wciąż.

Poprawiać im humor, nigdy nie być spiętym.

Uważać, bo inni już depczą mi pięty.

Zacząć swe życie układać od nowa. 

To nic trudnego i rzecz to nie nowa, 

Bo jak tego nie zrobisz nie będziesz lubiany

I przez nikogo też nie kochany. 

Dalej żyć będziesz w głębokiej dupie, 

Bo społeczeństwo jak ten wiersz jest głupie.